piątek, 10 kwietnia 2015

Piosenki inspirowane muzycznymi gwiazdami/idolami (Ranking #1)

W ostatnich latach jest tendencja do nagrywania piosenek o sobie, lub o kimś podziwianym. Dzięki rytmiczności, nawiązaniu do stylu, który zyskał fanów artyści stają się jeszcze bardziej znani i kochani. Dowodem na to są piosenki, które dzisiaj przedstawię, taki osobisty ranking.


Poza rankingiem, prosto z Bałkanów :)


I kolejny utwór, tym razem od Keri Hilson - jeszcze na fali popularności wykonywała tę piosenkę. Wyszło jej nie gorzej niż Aguilerze, czy Beyonce.


Piosenki inspirowane muzycznymi gwiazdami/idolami:

10 miejsce:
Duck Sauce - Barbra Streisand


Sympatyczny bicik, nic poza tym.

9 miejsce:
Gunther -  I'm not Justin Bieber B**ch


Pogrom, rozwałka, chaos, typowy klub i nadmiar seksapilu.

8 miejsce:
Crazy Loop - Crazy Loop


Świrnięty człek, czyli sława, pieniądze i wielka kariera.

7 miejsce:
Eminem - We Made You 


Krytyka znanych i lubianych. Eminem został negatywnie ukazany w piosence Mariah Carey.

6 miejsce:
Fergie - Fergalicious


Fergie o sobie, wielki hit.

5 miejsce:
Piosenki poświęcone Umie Thurman (muzie Quentina Tarantino):

Fall Out Boy - Uma Thurman


UMA2RMAH - Ума Турман


4 miejsce:
Charlie Puth - Marvin Gaye ft. Meghan Trainor


Piosenka stylowa, nawiązująca do Marvina Gaye. Totalny luz, świetny klimat, żartobliwy, ostro wykręcony, bardzo obrazowy.

3 miejsce (ex aequo):

 Madonna - Bitch I'm Madonna


Lady Gaga - Donatella (o ikonie mody, ale jest idolką wielu)


Obie piosenki mają chwytliwy bit i świetnie się ich słucha.

2 miejsce:
Mark Ronson - Uptown Funk ft. Bruno Mars


Hołd dla Jacksona, zabawa i radość, czego chcieć więcej.

1 miejsce:
Maroon 5 - Moves Like Jagger ft. Christina Aguilera


W tym rankingu nie mógł być inny lider, ta piosenka absolutnie wymiata i nadal się świetnie słucha.

wtorek, 10 marca 2015

Kiedy łamanie zasad jest wyjątkowo perwersyjne...

Każdy lubi postępować wbrew zasadom. Jedni buntują się bardziej, inni mniej. Teledysk, który będę oceniał zalicza się do tych, które mimo prostego przekazu są kąśliwe, zabawne i odwracają konwencję. Mowa tu o Break The Rules Charli XCX.


Przyznam się, że poza piosenką z Icona Pop to nie znam jej zbyt dobrze. Mimo to uważam, iż piosenka recenzowana jest chwytliwa, dobrze brzmiąca i chce się jej słuchać.



Teledysk nie jest skomplikowany fabularnie. Uczennice wychodzące ze szkoły, które się buntują, wagary, stanie na autobusie szkolnym, wybór bielizny, przyjście na bal w nietypowych kreacjach (chociaż mundurki też były dosyć kuse) to wszystko się wesoło ogląda.


Odrobina dystansu do rzeczywistości, arogancka młodość i nierozwaga, a przede wszystkim radość z codzienności porusza młode dziewczyny do działania. Mimo pozornego upadku poprzez gwarantowanie sobie przyjemności kosztem obowiązków, które męczą, dziewczyny ciągle są w świetnej formie, robią to, co lubią.
W świecie, gdzie wypasiony telefon (lub inne elektroniczne "cuś") sygnowany jabłuszkiem jest więcej warty niż uczucia i emocje, takie zachowania nie powinny zaskakiwać. Z drugiej strony lekki bunt młodzieńczy nie jest końcem świata. Kiedyś trzeba poznać uroki życia, chociaż ten klip ogołaca delikatność kobiet; pokazuje ich wybuchowość i spontaniczność.


Całość jest jednak w miarę wyważona w sensie nie jest to epatowanie seksualnością (bardziej wygłupy i zwrócenie na siebie uwagi), tylko wykraczanie poza obyczaje i zasady. Na imprezie dziewczęta, czyli dzikie, pewne siebie kocice przejęły prym. Zazdrosna opiekun zabawy oblała je wiadrem z jogurtem truskawkowym (tak mi się wydaje). Mimo to dziewczęta się bawiły dalej i cieszyły się imprezą (po to tam przyszły jakby nie patrzeć). Widać tu lekkie nawiązanie do "Carrie" Stephena Kinga, lecz w przeciwieństwie do książki dziewczyny nie zaczęły być agresywne, nie przejęły się, gdyż są niezależne i same decydują o sobie (zdecydowane odwrócenie konwencji).


Klip jest próbą pokazania tego, iż osoby pozostawione same sobie, mimo popełnianych błędów dążą do sukcesów i śmiało kroczą przez życie. Ile w tym prawdy, nie mnie się doszukiwać, pewnym jest, że muszą podejmować pewne decyzje, dokonywać jasnych wyborów, a że czasami przyjemność bierze górę, to trzeba to zbilansować. W tym klipie za dużo zabawy, co nie powinno być zarzutem, jednak przy takiej luźnej postawie dziewczyn już stanowi. Nie mają zbyt jasnych granic, ponieważ się bawią i to jest ich głównym zajęciem.

Ocena: 7,5/10 (Piosenka świetna, jednak gdy się człowiek zagłębi pokazana historia lekko zniesmacza. Brakuje czegoś, pomiędzy łamaniem a przestrzeganiem zasad; za duży nacisk na frywolność. Klimat "robię co chcę" do mnie nie przemawia. Miny Charli są świetne, dlatego +1 do ogólnej oceny.)

wtorek, 10 lutego 2015

She looks so perfect

W końcu to komentuję. Klip mnie urzekł specyficznym klimatem, ogólnym rozchmurzeniem, łamaniem konwencji i radością. Przed państwem 5 seconds of summer z kawałkiem: She looks so perfect.


Zespół odniósł spory sukces na arenie międzynarodowej i szybko podbił serca fanów na całym świecie. Wyrazisty styl i zabawne podejście do życia, to rzeczy, które wychodzą z tego klipu. Nie jest to humor a'la Hannah Montana.


Sądzę, że mimo łatwego przekazu teledysk może sprawić radość wielu osobom. Zespół podczas grania na podwórku rozkręca koncertowy klimat. Ludzie dookoła w różnych miejscach zaczynają się rozbierać i otwierać. Wszystkie granice i bariery są łamane, tylko po to, by docenić piękno i cieszyć się chwilą.
Klip pokazuje, że czasem trzeba zrobić coś szalonego. Nawet chłopakom z zespołu udziela się sielski humor (pod koniec się rozbierają).


Odrzucenie konwenansów, zaloty na wesoło. Jest to recepta na szczęśliwie spędzony dzień. Oglądając teledysk człowiek sam ma ochotę pozbyć się zbędnego balastu i cieszyć się codziennością. Nieważne gdzie się znajdujemy zawsze trzeba umieć wykorzystać moment,tak, by było co wspominać. Świat w krzywym zwierciadle idealnie to pokazał, tępiąc kompleksy, bo tylko od nas zależy, czy jesteśmy atrakcyjni dla innych.


Ocena 10/10 (Idealna w wolne dni, na poprawę nastroju, gdy się tęskni za latem)

A tu parodia, którą uwielbiam:


Atrakcyjność jest podstawowym założeniem tej zacnej parodii, trzeba zobaczyć i ocenić indywidualnie. Oglądając ją, cieszyłem się, że ludzie do swojej pasji podchodzą na lajcie. Świetnie ukazali to, iż bohaterzy gier mają niekiedy intrygujący portret psychologiczny, ciekawszą historię niż w niejednej powieści. Ciężko się nie zakochać.

niedziela, 11 stycznia 2015

Muzycznie zaskakująco – kiedy muzyka klubowa łączy się ze wspaniałym głosem

Zarówno Ellie Goulding, jak i Calvin Harris są rozpoznawalni i cenieni w branży muzycznej. Nagrali duet na poprzedni album artysty, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Spekulowano nawet na temat tego, czy nie są parą, jednak oboje zaprzeczyli. Mowa tu oczywiście o teledysku do „ I need your love”.

Nie należy się zbytnio nad nim rozczulać, gdyż pokazuje parę ludzi, którzy kochają się i dokumentują różne momenty razem. Zarówno piosenka, jak i teledysk chwytają za serce. Prostota i wyrazistość to dobre połączenie. W tym wypadku wszystko zostało dobrze skomponowane, piosenka okazała się hitem.
Ocena: 7,5/10

Na tym jednak nie koniec recenzji, niedawno pojawił się nowy teledysk, zapowiadający album Harrisa „Motion”. Osobą towarzyszącą jest Ellie Goulding. 
Z chęcią obejrzałem i wysłuchałem ich nowej kompozycji. Powiem szczerze, że odbiór wizualny nie należał do najłatwiejszych. Wynika to z warstwy symbolicznej, złożoności klipu. Nie jest to jak we wcześniej wymienionym, spacerowanie i sielankowa atmosfera, a raczej toksyczne związki, z których bohaterowie teledysku próbują się uwolnić.

Ellie załamana tym, co widzi wokół siebie, zdaje sobie sprawę, że kocha mężczyznę, który również jest w niezdrowej relacji. Ona wychodzi z niej, znajduje się na zewnątrz (tytułowe „Outside”). Dostrzega, iż z toksycznym partnerem nie ma prawdziwej więzi, a pozostały jedynie kłótnie i rozczarowanie. 
Obserwuje Harrisa jakby przez lustro, w którym są też jej przemyślenia, dotyczące przeszłości, teraźniejszości, niepewnej przyszłości. W pewnym momencie zaczyna lewitować nad ziemią, można to odnieść do stanu zakochania, że miłość ją uskrzydliła, dała siłę, by zwalczyć w sobie negatywne emocje związane z przeszłością. Lustro się rozsypuje na kawałeczki, nie potrzebuje już odbicia. Chce uczestniczyć w rzeczywistości upragnionego partnera.

Czas się zatrzymuje, kiedy motor z niegodziwym mężczyzną przejeżdża nad głową piosenkarki, a w Harrisa dziewczyna celuje talerzem. W tym właśnie momencie zagubieni - zakochani są w stanie się spotkać. Oboje cierpiący, zdziwieni, że tak idealnie pasują do siebie. Ich partnerzy zniknęli w otchłani niebytu. Pozostali jedynie oni, by stworzyć lepszą przyszłość.
P.S. Co do symboliki motoru, jest to ucieczka od rzeczywistości, obowiązków, zakończenie jednego etapu, a wyrazista czerwień (kolor) nawiązuje do trudności, które się z tym wiązały. Piosenkarka chwyta koła motoru, ale je puszcza i podąża w stronę ukochanego.

Ocena:10/10 (Klip zapada w pamięć, wyrazista Ellie, zwroty akcji lepsze niż w niejednym serialu, przemyślana kompozycja)

niedziela, 31 sierpnia 2014

Kiss me once, kiss me twice – Kylie Minogue

Nowy album wokalistki "Kiss me once" oczarował mnie. Po dosyć łamiącej konwenanse płycie "Aphrodite" wydała coś, co się dobrze słucha i zapada w pamięć. Piosenki mają radiowe brzmienie, ale nie są typowym chłamem, który słucha się na co dzień. Tutaj przeżywa się wokalną podróż przez wrażliwe i erotyczne kreacje piosenkarki. Jej intymność, mimo nasycenia nie zostaje wykorzystana jako typowy chwyt marketingowy. 
Każda kolejna piosenka dobrze się wkomponowuje w ogólny zamysł płyty. Mimo wyzywających tytułów są one przepełnione tolerancją, radością, miłością, cieszeniem się z tego co niesie codzienność, dziecinnym marzycielstwem. Mimo trywialności wyrażona tu zostaje też koncepcja bardziej dorosła, gdyż wszelakie uczucia, ich otoczka prowadzą do zrozumienia siebie, własnego ciała, stawiania sobie granic, oraz odkrywania świata na nowo.



Piosenka otwierająca album - Into the blue to wprowadzenie do świata Kylie pełnego uniesień i wcześniej wspomnianych wartości. Radzi sobie ze wszystkim bez względu na to, co się dzieje. Późniejsze Million Miles to podkreślenie dystansu, jednak siła uczuć jest głęboka. Potem w I was gonna cancel, następuje moment, w którym chciała zrezygnować, by nagle poczuć w pełni siłę miłości, o czym są kolejne utwory.
Przełom zachodzi w piosence Mr President (o romansie), która strasznie mi się kojarzy z J.Lo i Lady Gagą w Goverment Hooker to połączenie dosyć ryzykowne, ale udane. Tutaj zachodzi kondensacja erotyzmu i dochodzi do zebrania wcześniejszych odczuć. Późniejsze Sleeping with the enemy to odpoczynek, spuszczenie z tonu, rzeczywiste zakończenie, przypieczętowanie wszystkich przemyśleń.
Płytę polecam każdemu, kto lubi typowe tematy w niesztampowej otoczce. Kylie Minogue od wielu lat zaskakuje, oczarowuje publiczność. Nawet jeśli wywołuje przy tym skandale obyczajowe, to skupia się na relacjach międzyludzkich i pokazuje, że nic nie musi być takie oczywiste. Nie ma w końcu dwóch takich samych osób, może jedynie zaistnieć pokrewieństwo dusz, które nie podlega ani ocenie, ani barierom społeczno-kulturowym.  

Poniżej zamieszczam parę utworów z tejże płyty:




I na koniec kontrowersyjne Mr President


sobota, 30 sierpnia 2014

Jennifer Lopez – czas się zatrzymał dla niej, a jak wokalnie?

Piękna, zjawiskowa, kolorowa, porywająca; te wszystkie określenia idealnie oddają charakter wokalistki, aktorki, matki i ikony. Co by nie mówić o Jennifer Lopez dla wielu jest wzorcem. Niejedna „mamuśka” chciałaby mieć jej figurę, wokalem i ruchami porywa do radosnych podrygów, a jej widok rozmarza niejednego faceta. Mimo licznych zalet kierunek jaki obrała w swej karierze często był krytykowany. Piosenki na jedną nutę, piosenki z Pitbullem, który jest specjalistą od featuringu. Piosenkarka świadomie wybrała współpracę z nim, gdyż razem tworzą wyjątkowe kawałki, które nawet jeśli są do siebie podobne, nadal są od J.Lo i mają w sobie unikalny przekaz. Nie nazwałbym jej muzyki komercyjnym chłamem, bliżej temu do Rihanny, która hurtowo wydawała piosenki. Szanuję ją jednak za to, że pamięta teksty piosenek, gdyż przy takiej ilości można zapomnieć słów, czy się powtórzyć.



No ale wracając do wątku głównego to pokazuje swoim wizerunkiem, iż każda kobieta może być piękna i osiągnąć coś, byleby podążać ścieżką własnych marzeń. Nie tylko seksapil, ale i klasa, poczucie humoru, wdzięk, dystans do siebie, zabawa codziennością, ukazywaniem, iż szarości nie ma, są różne odcienie i należy się bawić chwilą.
Nie chcę być zbyt melodramatyczny, więc mimo tych bardziej erotycznych wcieleń, warto wspomnieć, że piosenkarka nie jest skandalistką. Nawet jeśli jej piosenki brzmią podobnie, to każda ma w sobie potencjał, a jak zostanie odebrana, to zależy od fanów. Patrząc na jej nowy album znajduje się kilka ciekawych pozycji, odbiegających znacznie od poprzedniego albumu. Drapieżna, urocza, kobieca, a przy tym ma w sobie latynoską klasę i pokorę, czego chcieć więcej od kobiety. Sympatyczne brzmienie, lub bardziej niepokorne w miłej oprawie, nie jest to ideał, ale zdecydowanie nie należy skreślać. Ważne, by muzyka bawiła i niosła coś w sobie, funkcje  te w pełni się uzupełniają.


Piosenka tytułowa z nowego albumu (z T.I.):


No i Hypnotico z albumu "Love?":


piątek, 8 sierpnia 2014

Nicki Minaj - tandetna czy abstrakcyjna?

W sieci niedawno zadebiutował nowy singiel Nicky Minaj o tytule "Anaconda". Chciałbym natomiast w tym poście przybliżyć trochę tą niekonwencjonalną postać z Barbadosu.
Nicky Minaj to jedna z bardziej znanych i kontrowersyjnych wokalistek. Często jest traktowana w sposób prześmiewczy, żartobliwy. Wynika to z dosyć nietypowego wizerunku.

Z jednej strony chce być traktowana jako królowa rapu, a z drugiej infantylnie się zachowuje, wkłada na siebie dziwaczne kreacje i wtłacza się w machinę mainstreamu. Czy to jednak takie oczywiste?
W klipach pokazuje często pazur i mimo przelukrzenia, są też momenty kiedy Nicki in the Wonderland wraca do codzienności. Z resztą przesłodka konwencja, zazwyczaj miesza się z ironią i pokazuje, iż nie ma utopijnej szczęśliwości, a powierzchowna szczęśliwość, czy też różowość to kreacja na maskaradzie sławy.
Mimo zabawy formą i konwencją nie wpisuje się wprost w nurty wytyczone przez pop, rap. Nagość, erotyzm, czy kontrowersja nie są jej głównym celem, w klipach można dostrzec elementy artyzmu, czy też wycinki z życia. Balansuje między radością a smutkiem, dając wsparcie i satysfakcję swoim fanom.Pokazuje, że perfekcja nie istnieje i żaden kanon, czy to piękna, czy mądrości. Nie powinien ograniczać, gdyż nic nie jest jednoznaczne. Z niecierpliwością oczekuję, więc nowej płyty.


Tymczasem jeden z piękniejszych teledysków artystki: